Cal Crutchlow z ekipy LCR Honda Castrol wygrał niedzielny, szalony wyścig MotoGP o Grand Prix Argentyny, obejmując jednocześnie prowadzenie w klasyfikacji generalnej.
Rozgrywane na przesychającym torze zmagania rozpoczęły się z opóźnieniem z powodu zamieszania na polach startowych. Ruszający z czwartej linii Brytyjczyk zachował jednak zimną krew, szybko przebijając się do czołowej grupy, a na finiszu obejmując prowadzenie i sięgając po pierwszą w tym roku wygraną. Dzięki niej zawodnik Hondy awansował na pierwszej miejsce w klasyfikacji generalnej kierowców, w LCR Honda Castrol na czoło tabeli zespołowej.
„Cieszę się ze zwycięstwa, ale spodziewałem się walki o nie i czułem się pewnie przed wyścigiem – powiedział Crutchlow. - Nie ryzykowałem. Zespół wykonał świetną pracę. Chciałem w tym roku wygrać kilka wyścigów, więc cieszę się z tego wyniku oraz faktu, że jestem na liście zawodników, którzy wygrali dla Hondy łącznie 750 Grand Prix. Dziękuję Hondzie za ogromne wsparcie.”
Trudny wyścig ma za sobą obrońca tytułu Marc Marquez, który mimo najlepszego tempa w stawce stracił prowadzenie i szansę na zwycięstwo z powodu kary przejazdu przez aleję serwisową. Zawodnik Repsol Hondy otrzymał ją po tym, jak musiał ponownie odpalić swój motocykl na polach startowych. Marquez wrócił na tor na 20 pozycji i widowiskowo przebił się na piąte miejsce, ale po kolizji z Valentino Rossim otrzymał 30-sekundową karę i został sklasyfikowany na 18. lokacie. Do mety nie dojechał z kolei jego zespołowy kolega, Dani Pedrosa.
„To był trudny wyścig w nietypowych warunkach – dodał Marquez. - Gdy mój motocykl zgasł na starcie sędziowie nie kazali mi zjeżdżać do alei serwisowej, więc nie rozumiem dlaczego dostałem następnie karę przejazdu przez pit-lane. Później odrabiałem straty, ale niestety popełniłem kilka błędów. Doganiając Valentino wjechałem na mokrą plamę na asfalcie i zablokowałem przednie koło. Puściłem hamulec i próbowałem uniknąć zderzenia. Doszło do kontaktu, ale oczywiście nie celowo.”